Wydanie nr 5 z dnia 7.02.2020 r.

Fundusz wyciąga pomocną dłoń do samorządów

Nielegalne składowiska plagą

Śmieci i trujące, niebezpieczne chemikalia porzucone gdzie popadnie to ostatnio wręcz plaga. Tymczasem koszt ich wywiezienia i utylizacji często liczony jest w setkach tysięcy złotych. Samorządów nie stać na poradzenie sobie z problemem. Na szczęście z pomocą przychodzi Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach oraz Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Zgodnie z prawem obowiązek usunięcia odpadów z nielegalnego składowiska spoczywa na właścicielu terenu. Jednak mimo sankcji oraz kar pieniężnych przewidzianych przez prawo najczęściej nie stosują się oni do zaleceń. Tak było np. w Kaczycach. Na terenie byłej kopalni Morcinek zalega 1200-1500 ton odpadów. Firma, która je tam zwiozła i pozostawiła, decyzją starosty cieszyńskiego straciła pozwolenie na prowadzenie działalności w zakresie zbierania oraz odzysku odpadów innych niż niebezpieczne w tamtym miejscu. Przedsiębiorca zwinął swój biznes, a wszelkie próby zmuszenia go do uprzątnięcia działek na niewiele się zdały. Z kolei w Chybiu najemca hal na terenie byłej cukrowni bez zgody właściciela i bez żadnych pozwoleń czy uprawnień nielegalnie zwiózł tam tony chemikaliów. Policjanci oraz strażacy potwierdzili, że w budynku, na paletach składowano około 350 pojemników – w większości 1000-litrowych. Od sprawy minęło 10 miesięcy, a ani właściciele terenu, ani najemcy owych hal do dziś nie posprzątali tego bałaganu…

W takich przypadkach, sprzątanie spada na barki władz gminy bądź powiatu. To samorządy – zwykle w formie tak zwanego zastępczego wykonania decyzji – biorą się za porządki. Muszą jednak znaleźć na to pieniądze. A w skromnych budżetach często brakuje kasy. Rachunek za wywiezienie i utylizację odpadów w Kaczycach ma wynieść ok. 800 tys. zł, a w przypadku Chybia – 2,5 mln zł. Dlatego zarówno WFOŚiGW, jak i NFOŚiGW pomagają samorządom dzięki dotacjom lub pożyczkom nawet do 80 proc. kosztów przedsięwzięcia. Samorządy chętnie sięgają po taką pomoc. I tak powiat cieszyński, który wziął na siebie sprawę odpadów w Kaczycach, otrzymał wsparcie w wysokości 720 tys. zł, natomiast samorząd Chybia ok. 388 tys. z kasy WFOŚiGW oraz ponad 2 mln zł z NFOŚiGW.
Oczywiście programy oferowane przez Fundusz nie zwalniają z odpowiedzialności firm czy osób, które porzuciły śmieci. Wywiezienie ich i utylizacja w formie zastępczej wcale nie kończą sprawy. Samorządy starają się bowiem odzyskać pieniądze wyłożone na uprzątnięcie terenu. Dzięki temu mieszkańcy mają spokój i bezpieczeństwo bez sąsiedztwa nielegalnych wysypisk czy składowisk chemikaliów. (klk)


Zrezygnuj z plastiku!

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu produkty i towary ze sklepu były pakowane do siatek, toreb płóciennych, koszy, plecaków czy papieru. Obecnie podczas zakupów towarzyszy nam wszechobecna torebka foliowa. Do niej pakuje się niemal wszystko – od świeżych bułek w piekarni, ziemniaków w warzywniaku po skarpetki w sklepie odzieżowym.
W końcu to szybki, łatwy i tani sposób, aby zabrać produkty do domu. Tylko czy to rozwiązanie jest przyjazne dla środowiska?

Produkcja jednej torebki foliowej trwa mniej niż sekundę. Gorzej wygląda jej rozkład. Reklamówki foliowe w środowisku mogą pozostać nawet 500 lat, stanowiąc śmiertelne zagrożenie. Zaczepiają się o konary drzew, zaśmiecają góry, zanieczyszczają morza, jeziora i rzeki. Co roku ludzie na całym świecie wyrzucają od 500 mld do nawet biliona „foliówek”. W Polsce co roku na wysypiska trafia ok. 55 tys. ton takich torebek.
Tymczasem istnieje prosty sposób, aby je zastąpić. Do sklepu prócz płóciennych toreb warto zabrać ze sobą wielorazowe opakowania. To tanie i ekologiczne rozwiązanie, które przysłuży się środowisku. Przykład? Do lekkich materiałowych woreczków śmiało możemy spakować wszelkie produkty sypkie od nasion, kasz, mąki czy płatków po warzywa i owoce. Takie woreczki można uszyć samodzielnie (np. ze starej firanki, koszuli czy nawet pościeli) bądź kupić. Często także firmy dodają je jako gratisy do swoich produktów. Co warto podkreślić, bawełniane woreczki są nie tylko biodegradowalne, ale także bardziej wytrzymałe od foliówek – nie ma ryzyka, że pękną, a zakupy wysypią się w drodze do domu. W dodatki dzięki naturalnemu tworzywu warzywa i owoce oddychają w nich i nie pleśnieją tak szybko jak pozostawione w plastikowych siatkach.

Wielu mieszkańców Śląska Cieszyńskiego na zakupy zabiera ze sobą także słoiki. Szklane opakowania znakomicie nadają się bowiem na produkty sypkie, płatki, kasze, makarony czy kiszonki. Są cięższe niż woreczki bawełniane, ale posłużą także do produktów płynnych, nabiału, herbat, ziół czy przypraw. Sensacji już nie wzbudzają także osoby, które do marketów zabierają ze sobą szklane, stalowe czy plastikowe pudełka, do których pakują w sklepie wędliny, sery czy mięso. Dzięki nim produkty nie psują się tak szybko jak zapakowane w jednorazowe reklamówki. Świetne są też pojemniki ze stali nierdzewnej, których część osób używa w trakcie zakupów „na wagę” lub do noszenia obiadu np. do pracy. Szklane umyte, wyparzone butelki znakomicie nadają się do mlekomatów, a tekturowe wytłoczki na jajka, szczególnie gdy wybieramy się na targowisko. (klk)


Najbliższy pomiar w… Żywcu!

Stacja wyłączona

Czuć i widać, czym oddychamy w Cieszynie. Powietrze w stolicy powiatu nie grzeszy jakością. O jego stanie dotąd mieszkańcy mogli dowiedzieć się z danych dostępnych w Regionalnym Systemie Ostrzegania. Od początku stycznia na próżno szukać tych wyników. Stacja monitoringowa zlokalizowana przy ulicy Mickiewicza (koło przekaźnika telewizyjnego) przestała funkcjonować. Ostatni odczyt zarejestrowano 31 grudnia 2019 roku. Co się stało?

Pismem datowanym na 7 stycznia Główny Inspektorat Ochrony Środowiska poinformował o wyłączeniu automatycznej stacji pomiarowej jakości powietrza przy ulicy Mickiewicza 13. Wedle zapewnień burmistrz Gabrieli Staszkiewicz, władze miasta są gotowe służyć pomocą w znalezieniu nowej lokalizacji. – Przekazywanie mieszkańcom Cieszyna ogólnych komunikatów o prognozie jakości powietrza na cały dzień uważam za daleko niewystarczające w sytuacji, w której od wielu lat można było śledzić wyniki na bieżąco i weszło to w nawyk wielu osób. Propozycję korzystania z pomiarów stacji w Żywcu, miasta oddalonego od Cieszyna o kilkadziesiąt kilometrów, będącego na terenie innego powiatu, uważam za zupełnie bezpodstawną i niezrozumiałą – mówi burmistrz.

Sprawa ta była znana w ratuszu już dużo wcześniej. – Informacja o potrzebie zmiany lokalizacji stacji wpłynęła z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska do Urzędu Miejskiego w Cieszynie 24 maja 2018 roku. W odpowiedzi na pismo wskazano sześć potencjalnych miejsc dla nowej stacji. Żadna nie spełniła jednak wymagań bądź też z innych względów nie pozwolono na przeniesienie stacji, o czym zostaliśmy poinformowani pismem z dnia 30 sierpnia 2018 roku. Wskazaliśmy kolejne sześć miejsc. Zaznaczyliśmy równocześnie, że wyznaczenie nowego stanowiska dla stacji traktowane jest priorytetowo i dołożymy wszelkich starań, aby pomóc w znalezieniu nowej lokalizacji. Pracownicy urzędu przeprowadzili wspólnie z pracownikami WIOŚ wizję w terenie. W wyniku rozmów oraz przedstawienia przez pracowników WIOŚ uzupełniających oczekiwań co do lokalizacji, w trakcie wizji wskazano dodatkowe obszary, niewskazane w piśmie. Były to m.in. okolice Cieślarówki oraz teren przy ulicy Kościuszki. Część miejsc zarekomendowanych miało podlegać dalszej analizie – informuje Anna Paliga-Raszka, kierownik Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. – Podczas rozmowy telefonicznej z pracownicą delegatury WIOŚ w Bielsku-Białej uzyskałam odpowiedź, że w związku z trwającą reorganizacją inspekcji ochrony środowiska, kwestia lokalizacji nowej stacji została zawieszona do odwołania – dodaje.

Cały miniony rok 2019 minął bez echa w sprawie nowej lokalizacji stacji pomiarowej jakości powietrza. I niespodziewanie na początku stycznia obecnego roku pojawiło się pismo z informacją o wykluczeniu stacji z Państwowego Monitoringu w 2020 roku. – W prowadzonej korespondencji nie było mowy o przerwaniu działalności stacji, a poruszana była jedynie kwestia zmiany jej lokalizacji – podkreśla Anna Paliga-Raszka.
Władze nadolziańskiego grodu poinformowały naczelnika Regionalnego Wydziału Monitoringu Środowiska w Katowicach, iż podtrzymują propozycję pomocy w wyznaczeniu nowej lokalizacji dla stacji. I czekają na odpowiedź. Mieszkańcom pozostaje w obecnej sytuacji sprawdzanie wyników pomiarów dokonywanych u sąsiadów w Czeskim Cieszynie. W komunikacie na swojej stronie internetowej katowicki WIOŚ podpowiada, iż „na bieżąco informacje na temat jakości powietrza mieszkańcy Cieszyna i Powiatu Cieszyńskiego mogą pozyskiwać ze stacji automatycznej znajdującej się w Żywcu, dostępnej w sposób ciągły na stronach internetowych GIOŚ”. (mark)