Wydanie nr 23 z dnia 07.12.2018

Przed świętami pamiętaj o środowisku

EKOZAKUPY

Mikołajki oraz okres przed świętami Bożego Narodzenia to czas, w którym wyjątkowo często odwiedzamy placówki handlowe. Idąc na zakupy, warto zadać sobie nieco trudu i nie szkodzić przy tej okazji naturalnemu środowisku.

Grudniowy szał zakupów sprawia, że część klientów zupełnie zapomina o zabieraniu do sklepów toreb czy koszyków wielorazowego użytku, które obecne są praktycznie w każdym domu i mieszkaniu. W efekcie lawinowo wręcz rośnie zużycie foliowych jednorazówek oraz plastikowych reklamówek dostępnych w handlowych placówkach za opłatą. Tymczasem ekolodzy informują, iż jednorazowe opakowania z folii żyją średnio jedynie 25 minut. To znaczy, że po przyniesieniu zakupów do domu i ich rozpakowaniu, foliowe worki z reguły wyrzucamy do kosza na śmieci. Problem w tym, że ich rozkład trwa setki lat, a jeśli takie opakowania trafią gdzieś indziej, niż na wysypisko śmieci, stają się prawdziwą zmorą dla środowiska naturalnego. Bo zwierzęta mylą je z pożywieniem i połykają, po czym dławią się nimi lub duszą. Trafiające do rzek, mórz i oceanów foliowe torebki nazywane są wręcz najgroźniejszym wodnym drapieżnikiem, gdyż zabijają tysiące ryb i innych, wodnych stworzeń.

Aby zadbać o naturalne środowisko w gorącym, zakupowym okresie, wystarczy zapamiętać, aby do sklepu zabrać ze sobą tekstylną torbę albo wiklinowy koszyk. Są one wielokrotnego użytku, można ich używać przez wiele lat, więc tak naprawdę są tańsze niż foliowe reklamówki, które pojedynczo kosztują co prawda mniej, ale w skali kilku lat znacznie bardziej obciążają domowy budżet. A co najważniejsze, kiedy płócienna torba czy wiklinowy koszyk w końcu trafią na wysypisko śmieci, rozłożą się znacznie szybciej niż foliowa reklamówka.

(hos)


Piszą maile w imieniu… karpia

BO RYBY NIE MAJĄ GŁOSU

Bez karpia na stole nie ma wigilii – tę prawdę potwierdzi z pewnością wielu mieszkańców Śląska Cieszyńskiego. Ten rodzaj ryby króluje w naszych domach właśnie w czasie świąt Bożego Narodzenia.

Utrzymujący się od dziesięcioleci zwyczaj sprzedaży żywych karpi nie podoba się jednak obrońcom praw zwierząt. Uważają go za niehumanitarny. Ich zdaniem taka forma handlu ma korzenie w charakteryzującym się niedostatkami żywności PRL-u, kiedy karp był jedyną świeżą rybą sprzedawaną w okresie przedświątecznym, i nie powinna być kontynuowana w XXI wieku. „Zieloni” kwestionują także sposób transportowania karpi, podkreślając, że co roku tony tych ryb przewożone są często bez wody i w nadmiernym stłoczeniu.

Z tych więc powodów Klub Gaja z Bielska-Białej, który od 30 lat zachęca wszystkich do podejmowania realnych działań na rzecz środowiska naturalnego i poszanowania praw zwierząt, prowadzi kampanię „Jeszcze żywy karp”. Jej założeniem jest zmiana postaw społecznych i przyzwyczajeń konsumentów w celu ograniczenia cierpienia żywych karpi. Sprzedaż tych ryb z lodu czy chłodni, tak jak innych ryb, zmniejsza ich cierpienie.

– Stosowanie ustawy o ochronie zwierząt wciąż napotyka na trudności praktyczne. W dużym stopniu wynikają one z braku wiedzy, utrwalonych doświadczeń i dopracowanych procedur reagowania na jej naruszenia. Przestępstwa przeciwko zwierzętom z jednej strony spotykają się z silnym – i w pełni słusznym – oburzeniem opinii publicznej, z drugiej – bardzo powoli uzyskują miejsce „pełnoprawnego” przedmiotu właściwej reakcji organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Liczymy na to, że tego rodzaju współpraca pomoże zarówno praktykom lepiej realizować postanowienia prawa chroniącego zwierzęta, jak i pozwoli wzbogacić perspektywę teoretyczną o doświadczenia osób bezpośrednio zaangażowanych w codzienną praktyką stosowania prawa – mówi Jacek Bożek, założyciel i prezes Klubu Gaja. Podkreśla, że od początku swojej działalności organizacja występuje przeciwko męczeniu żywych karpi. Dzięki jej zaangażowaniu udało się zwiększyć kontrolę weterynaryjną i handlową punktów sprzedaży, aby zabijanie ryb nie odbywało się na oczach klientów oraz by trudnili się tym odpowiednio przeszkoleni sprzedawcy.

W 2009 roku sejm, na wniosek Klubu Gaja, znowelizował ustawę o ochronie zwierząt. Zmieniony art. 2 wskazuje, iż przepisy chronią także ryby, tak jak wszystkie kręgowce, które odczuwają ból, strach i stres. Podobnie jak psy i koty, są także objęte ochroną prawną. Przypadki pakowania żywych ryb do folii, a także trzymanie ich w stłoczonych i w zbyt małych basenach mogą być zgłaszane m.in. inspekcji weterynaryjnej i policji.

W ramach kampanii można wysłać maila w imieniu karpia do prezydenta RP Andrzeja Dudy, a także premiera i kilku ministrów, zachęcając władze i podległe im służby do podjęcia działań mających na celu lepsze egzekwowanie już istniejących przepisów i niedopuszczenie do znęcania się nad karpiami.

(kredo)


Pogranicznicy dla przyrody

DOTACJA NA SPRZĘT

Służby mundurowe otrzymały dotacje z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na zakup specjalistycznego sprzętu. Wyposażenie ma służyć zapobieganiu degradacjom ekologicznym, interwencjom kryzysowym, związanym również z anomaliami pogodowymi, oraz nadzorowaniu stanu środowiska i jego ochronie.

Samochody ratowniczo-gaśnicze, łodzie, drony, kamery termowizyjne, wyposażenie do badania spalin – te i inne sprzęty specjalistyczne o wartości 4,4 mln zł zostaną kupione przez dwanaście jednostek. Jedna z dotacji trafiła do Śląskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu, którzy otrzymał 150 tys. zł na zakup mobilnego zestawu patrolowo-ratowniczego do ochrony przed skutkami zagrożeń naturalnych, składającego się z samochodu pick-up, dwóch quadów oraz przyczepki do quadów.

Kupiony sprzęt będzie wykorzystywany przede wszystkim przez placówkę Straży Granicznej w Bielsku-Białej, której teren działalności obejmuje obszary przygraniczne województwa śląskiego, w tym parki krajobrazowe Beskidu Śląskiego, Beskidu Małego oraz Żywieckiego. W zasięgu terytorialnym placówki znajdują się także rzeki Olza i Wisła wraz z dopływami. W przypadku sytuacji kryzysowych zakupiony sprzęt zostałby wykorzystany właśnie w tym obrębie, a także w województwie opolskim. Straż Graniczna podejmować będzie także działania związane z przeciwdziałaniem niszczeniu środowiska naturalnego, w tym również zanieczyszczeniu wód granicznych.

(kredo)


NIE TAKI WILK STRASZNY?

Ostatnie tygodnie przynoszą liczne informacje o aktywności wilczych watah w różnych częściach Polski, także w Beskidzie Śląskim i Żywieckim. Przypomnijmy, że zwierzęta wyrządziły szkody w stadach owiec m.in. w Brennej, Istebnej czy Korbielowie. Wraz z doniesieniami na ten temat po raz kolejny rozgorzały dyskusje dotyczące wilków w kontekście bezpieczeństwa ludzi…

Z tego powodu Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach przeprowadziła szkolenia skierowane do przedstawicieli gmin i innych jednostek, m.in. lasów państwowych czy inspektoratów weterynarii, które mogą reagować w ewentualnych sytuacjach kryzysowych, dotyczące łagodzenia konfliktów na linii wilk-człowiek. Spotkania obejmowały trzy bloki zagadnień. Pierwszy z nich dotyczył informacji z zakresu biologii wilka, drugi – zasad używania broni palnej, a trzeci – aspektów prawnych dotyczących ochrony gatunkowej.

Podczas szkolenia przypomniano, w jaki sposób oceniać zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi w oparciu o różne zachowania wilków. Jeśli wilk przechodzi blisko zabudowań w nocy, albo w zasięgu wzroku od zabudowań podczas dnia, nie ucieka natychmiast po dostrzeżeniu ludzi lub pojazdów, zatrzymuje się i przygląda, nie powinniśmy niczego się obawiać – nie ma zagrożenia, ani potrzeby podejmowania jakichkolwiek działań. Uwagi natomiast wymaga już sytuacja, w której wilk jest wielokrotnie widywany przez dłuższy czas – kilka tygodni – w odległości mniejszej niż 30 m od domów. Wówczas powinniśmy przeanalizować przyczyny takiego stanu rzeczy, którymi mogą być na przykład resztki pokarmu znajdujące się w obrębie gospodarstwa, wabiące głodne zwierzęta.

Szczególna czujność zalecana jest wtedy, gdy wilk wielokrotnie pozwala ludziom na podchodzenie do siebie na odległość około 30 m i mniejszą. W takim przypadku trzeba rozważyć użycie środków odstraszających – kul gumowych czy pocisków hukowych – oraz zniechęcających do korzystania z resztek pokarmu. Gdy to wilk zbliża się do ludzi na odległość mniejszą niż 30 m i przejawia nimi zainteresowanie, jest to już sytuacja niebezpieczna, która może prowadzić – jak określa Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska – do rozwoju zachowań zuchwałych, wiążących się z ryzykiem zranienia. W skrajnych przypadkach wilk może zaatakować i ugryźć człowieka nie będąc sprowokowanym.

O wilkach była mowa także podczas prelekcji organizowanych przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w ramach projektu finansowanego przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, kiedy zwracano uwagę na to, iż ten duży drapieżnik, podobnie jak niedźwiedź brunatny czy ryś, wymaga szczególnej ochrony.

(kredo)


Do druku: PDF

Wydanie nr 22 z dnia 23.11.2018

„Zielona pracownia” już cieszy oczy

W WIŚLE DOTKNĄ NATURY

W Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 2 w Wiśle Malince oddano do użytku „Zieloną pracownię”, która powstała dzięki finansowemu wsparciu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.

Projekt stworzenia „Zielonej pracowni” został zrealizowany w ramach programu „Ekośrodowisko – dotknąć natury”, który zorganizował Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Dzięki temu wiślańska placówka oświatowa otrzymała blisko 37,5 tys. zł. Za te pieniądze gruntownie zmodernizowano oraz wyposażono w nowy sprzęt dawną pracownię przyrodniczą. Na ścianach pojawiły się fototapety przedstawiające krajobrazy Wisły Malinki i przy nowych stolikach pojawiły się zielone krzesła o ergonomicznym kształcie.

– „Zielona pracownia” wyposażona jest w nowoczesny sprzęt: tablicę multimedialną, mikroskopy, wizualizer, gry edukacyjne i wiele innych pomocy dydaktycznych. Umożliwią one prowadzenie ciekawych zajęć lekcyjnych, organizowanie zajęć dodatkowych oraz przygotowanie spotkań pozalekcyjnych z zastosowaniem nowatorskich metod pracy z zakresu nauk przyrodniczych i ochrony środowiska – informuje Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 2 w Wiśle Malince.

(hos)


PIJ BEZ SŁOMKI!

Plastikowe słomki do picia z ekologicznego punktu widzenia nie są niczym dobrym. Dlatego zachęcamy zarówno właścicieli lokali gastronomicznych z naszego powiatu, jak i mieszkańców Śląska Cieszyńskiego do tego, aby zrezygnowali z ich używania.

Organizatorzy ogólnopolskiej akcji „Tu pijesz bez słomki” nie kryją pozytywnego zaskoczenia rozmiarami, jakie ona przybrała. Szybko rośnie bowiem liczba pubów, restauracji, pizzerii oraz innych lokali gastronomicznych rezygnujących z używania plastikowych słomek. Cel maksimum to całkowita eliminacja tych z pozoru niewinnych przedmiotów z polskiej gastronomii.

Dlaczego ludzie, którym leży na sercu dobro naturalnego środowiska, tym razem na celownik wzięli właśnie słomki do picia? Bo te tanie, łatwe w użyciu i niewinnie wyglądające plastikowe przedmioty były przed rokiem siódmym najczęściej znajdowanym na plażach śmieciem. Ich zużycie jest gigantyczne – szacuje się, że na świecie wynosi ono nawet miliard sztuk dziennie, a tylko w Polsce zużywa się około 3 miliony tych nie ulegających biodegradacji produktów. Symbolem globalnej walki z plastikowymi słomkami jest film prezentujący, jak przy pomocy szczypiec usuwa się taką, która utknęła w nosie morskiego żółwia…

Organizatorzy ekologicznej akcji „Tu pijesz bez słomki” dążą nie tylko do tego, aby wyeliminować z użycia te szkodliwe dla środowiska przedmioty. Chcą wychować nową generację konsumentów, świadomych szkodliwości plastiku, oraz przekonać przedsiębiorców, że warto postawić na ekologię. Przy okazji zapewniają, iż walczą nie tyle ze zwyczajem picia przez słomkę w ogóle, lecz z piciem przez te plastikowe. Bo przecież można je zastąpić rurkami metalowymi, papierowymi i słomianymi, od których zresztą produkt ten wziął swoją nazwę. Fakt, słomki z papieru czy słomy są droższe od plastikowych, ale zdaniem ekologów jeśli nadejdzie moda na rurki papierowe czy słomiane, wraz z ich zwiększoną produkcją, cena powinna się obniżyć.

Metalowe rurki wielokrotnego użycia czy jednorazowe słomki papierowe oraz słomiane wydają się wyjątkowo trafną alternatywą dla tych, którzy przez plastikowe słomki piją również w domu. Bo przecież nie zużywają ich w jakichś gigantycznych ilościach, więc zastąpienie plastiku materiałem nieco droższym, ale ulegającym biodegradacji, nie wpłynie w znaczący sposób na stan ich portfeli.

(hos)


Ograniczanie niskiej emisji na piątkę!

GÓRALE MOGĄ ODETCHNĄĆ

Dzięki wsparciu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, w Trójwsi można oddychać coraz czystszym powietrzem. Urząd Gminy w Istebnej zakończył odbiory kilkudziesięciu inwestycji zrealizowanych w ramach samorządowego programu ograniczania niskiej emisji. Do katowickiego funduszu trafiło już odpowiednie rozliczenie.

W tym roku od czerwca do października udało się wymienić łącznie 53 kotły. Nadchodząca zima będzie sprawdzianem dla nowych urządzeń. Większość inwestorów – 38 – zdecydowała się na zamontowanie w swoich domach kotłów opalanych ekogroszkiem. Jedenastu testować będzie w tym sezonie grzewczym piece spalające biomasę. Udało się zamontować także dwa kotły gazowe i dwie pompy ciepła. Władze gminy są zadowolone, ponieważ udało się wykonać 100 procent założonego na ten rok planu, zarówno pod względem planowanego tzw. ekologicznego efektu, jak i finansowego. Nawet, kiedy w trakcie finalizowania umów z mieszkańcami dwie osoby zrezygnowały z ich podpisania, szybko udało się zapełnić lukę – w ich miejsce „wskoczyły” dwie osoby z listy rezerwowej i uzyskały dofinansowanie zrealizowanych przedsięwzięć.

Wartość wszystkich prac opiewa na 815 179,38 zł brutto. Kwota dofinansowania z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach wyniesie 537 134,22 zł,
z czego 105 767,11 zł to dotacja, a 431 367,11 zł to pożyczka, którą będzie spłacać gmina. Po spłaceniu 60 procent pozostałe do spłaty 40 procent może zostać umorzone pod warunkiem, iż kwota ta w całości zostanie przeznaczona na inwestycje związane z ochroną środowiska – również na wymianę kotłów. Do 28 grudnia WFOŚiGW w Katowicach powinien przelać pieniądze na konto Urzędu Gminy w Istebnej, który w dalszej kolejności wypłaci środki inwestorom.

W przyszłym roku, zgodnie z przyjętym w Trójwsi programem ograniczania niskiej emisji, planowana jest wymiana 55 źródeł ciepła.

(kredo)


AZBEST ZNIKA ZE SKOCZOWA

Z krajobrazu gminy Skoczów znika azbest. W tym roku unieszkodliwiono prawie 65 ton wyrobów zawierających tę groźną substancję.

Przedsięwzięcie udało się zrealizować dzięki wsparciu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Na demontaż, transport i unieszkodliwianie produktów azbestowych z budynków będących własnością skoczowian i mieszkańców sołectw udało się pozyskać dofinansowanie w wysokości 35 640 zł.

Kto chciałby usunąć azbest ze swojej posesji w przyszłym roku i uzyskać finansowe wsparcie inwestycji, powinien o tym pomyśleć już teraz i do końca grudnia złożyć w Urzędzie Miejskim w Skoczowie odpowiednie wnioski. Formularze można odebrać w ratuszu w pokojach 2 lub 21, a także pobrać ze strony internetowej magistratu. Do wniosku należy dołączyć ocenę stanu i możliwości bezpiecznego użytkowania wyrobów zawierających azbest, potwierdzoną przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Cieszynie oraz dokument poświadczający własność budynku lub nieruchomości, lub w przypadku użytkowania nieruchomości, pisemną zgodę właściciela na realizację przedsięwzięcia oraz na wystąpienie z wnioskiem o otrzymanie przedmiotowego dofinansowania.

– Azbest jest materiałem o bardzo dobrych właściwościach fizyko-chemicznych. Jest wytrzymały na wysokie temperatury, odporny na działanie substancji żrących, elastyczny. Te zalety w połączeniu z lekkością i stosunkowo niską ceną wpływały na to, że w przeszłości był wykorzystywany w przemyśle i budownictwie. Do najbardziej popularnych wyrobów azbestowo-cementowych, stosowanych na naszym terenie, należy tak zwany eternit. W budownictwie był wykorzystywany w latach 60. i 70. XX wieku. Wykonywano z niego płyty elewacyjne, dachowe oraz rury. Obecnie stosowanie eternitu jest zakazane i trwa proces jego usuwania – wyjaśnia Janusz Międzybrodzki, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Środowiska Urzędu Miejskiego w Skoczowie.

Wyroby azbestowe stanowią największe zagrożenie w momencie ich kruszenia, szczególnie w trakcie usuwania płyt eternitowych. Nieuszkodzone powłoki eternitowe na budynkach są nadal stosunkowo bezpieczne, choć wypłukane deszczem włókna czynią szkody wokół budynków. – Rozpad płyt i samych włókien następuje po 20-50 latach od ich wyprodukowania, w zależności od technologii produkcji. Kiedy płyta azbestowa ulega skruszeniu, w powietrzu unoszą się mikroskopijne włókna, które dostając się do płuc, mogą przyczynić się do nowotworów układu oddechowego. Wdychany pył azbestowy jest niebezpieczny zarówno dla ludzi, jak i zwierząt – dodaje Janusz Międzybrodzki.

Gruz eternitowy jako materiał niebezpieczny musi być w odpowiedni sposób usuwany, transportowany i składowany w przeznaczonych do tego miejscach. Dlatego demontaż i transport powinien być wykonywany jedynie przez firmy posiadające odpowiednie uprawnienia.

Przyjęty przez polski rząd program usuwania azbestu i wyrobów zawierających azbest zakłada sukcesywne ich usuwanie najpóźniej do roku 2032.

(kredo)


 

Do druku: PDF