Jest statut, są działania
Za kilka tygodni miną trzy lata od kiedy władze perły Beskidów zakupiły od krewnych zmarłego w 2020 roku i związanego z Wisłą pisarza Jerzego Pilcha jego dom rodzinny. Nieco później pojawiły się pomysły na rozwój i wykorzystanie tego miejsca. Sprawdziliśmy, jak sytuacja wygląda obecnie.
Województwo kontra zmiany klimatu
Burze, fale upałów, susze, powodzie błyskawiczne – z tymi i innymi skutkami zmian klimatu ma nam pomóc radzić sobie „Regionalny Plan Adaptacji do zmian klimatu dla Województwa Śląskiego”. W jaki sposób? W studiu Beskidzkiej TV opowiedziała o tym Joanna Bojczuk, członek Zarządu Województwa Śląskiego.
Będzie gotowy na wakacje?
Data może była – według wielu – z pozoru pechowa, podobnie jak i wielkość kwoty, bo chodzi o dwie trzynastki. Sam fakt natomiast mieszkańcy i bywalcy Ustronia przyjęli jako szczęśliwy. Niemal półtora roku temu, 13 października 2023 roku, podpisano umowę na modernizację stawu kajakowego w Ustroniu, której koszt miał wynieść nieco ponad 13 mln zł. O sprawie zresztą pisaliśmy na naszych łamach. To zaniedbane i popadające w zapomnienie miejsce dostało szansę zyskania nowego oblicza. Miejsce o wcale niekrótkiej historii, gdyż zbiornik powstał już w XVII wieku, pierwotnie mając charakter przemysłowy.
Zlikwidujmy wreszcie architektoniczne bariery
Na początku roku radny gminy Hażlach Roman Haltof zaapelował o stworzenie warunków umożliwiających samodzielne załatwienie spraw urzędowych przez osoby niepełnosprawne ruchowo w tamtejszym urzędzie gminy. „Społeczeństwo naszej gminy starzeje się, przybywa seniorów, dlatego już teraz należy podjąć działania mające na celu zlikwidowanie barier architektonicznych. Proszę wójta o wskazanie rozwiązań zmierzających do poprawy komfortu obsługi osób z niepełnosprawnościami” – napisał w swej interpelacji radny.
O „Beskidzkim Jastrzębiu” opowieść
– Zimy wtedy były niezwykle ostre i śnieżne. Uprawialiśmy narciarstwo zupełnie na dziko, wykorzystując do tego prawie każdy większy pagórek czy łąkę. Za narty służyły deski heblowane i przycięte u tutejszych stolarzy. Były bardzo prymitywne bez właściwego wygięcia. Wiązania każdy robił sam, jak tylko potrafił. Najczęściej musiała wystarczyć sprężyna naciągana na buty i skórzane paski, które często pękały – wspominał swoje dzieciństwo Władysław Tajner.