Wydanie nr 6 z dnia 24.03.2017

Jak człowiek niszczy środowisko…

PLAGA WYPALANIA

Morze atramentu poszło już na pisanie o wypalaniu traw oraz o zagrożeniach, jakie niesie za sobą ta wiosenna plaga. Od lat powtarza się ta sama historia, kiedy to wraz z nadejściem cieplejszych i suchych dni, na nieużytkach i łąkach zaczyna pojawiać się ogień. Podkładają go nieodpowiedzialni ludzie, którzy w ten sposób chcą pozbyć się suchej roślinności. Zapominają, albo lekceważą fakt, iż wypalanie jest zakazane…

W świadomości ludzi, głównie mieszkańców wsi, zakorzenione jest przekonanie, że wypalenie trawy wpłynie na szybszy i bujniejszy odrost młodej roślinności. Niestety, jest zupełnie odwrotnie. Po pierwsze, ogień wyjaławia glebę zamiast ją użyźniać, po drugie – do atmosfery trafia wiele trujących związków chemicznych, po trzecie – gęsty dym z traw płonących przy drogach utrudnia widoczność kierowcom. Jeszcze ważniejsze są dwa inne aspekty: w ogniu często giną zwierzęta, które zaskoczone przez płomienie nie mają się gdzie ukryć, a osoby wzniecające pożary same narażają się na ogromne niebezpieczeństwo.

Przykładem jest dramatyczne zdarzenie z Kiczyc (czyt. str. 31). Ponadto na początku tego tygodnia, 21 marca po południu, pięć zastępów strażackich (dwa zawodowe i trzy ochotnicze) gasiło pożar łąki w rejonie ulicy Wielodroga, na granicy Cieszyna i Puńcowa. Ogień strawił około 100 mkw. suchej roślinności (na zdjęciu). Nie było zagrożenia dla mieszkańców. Akcja trwała godzinę.
Jak zauważają strażacy, pożary suchych traw nieraz wymykają się spod kontroli. W przypadku sąsiedztwa lasu, ogień potrafi z nieużytków przenieść się na drzewa. Odbudowa lasu po pożarze trwa lata.

– Strażacy zaangażowani w akcje gaszenia suchej roślinności mogą w tym samym czasie być potrzebni w innym miejscu. W dodatku każda interwencja straży pożarnej to poważny wydatek finansowy, który refundowany jest z podatków każdego obywatela – mówi Michał Swoboda, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Cieszynie.

Statystyka prowadzona przez Komendę Powiatową Państwowej Straży Pożarnej w Cieszynie jest jednoznaczna. W ubiegłym roku interweniowano blisko trzydziestokrotnie w związku z pożarami suchej roślinności. Najczęściej w gminie Zebrzydowice – 6 razy, w gminie Skoczów – 5, na terenie Cieszyna i Ustronia – po 4, w gminach Brenna i Goleszów – po 3, na terenie Wisły – 2 oraz jednokrotnie w gminach Istebna i Strumień. Początek obecnego roku wskazuje, że lepiej raczej nie będzie.

– W tym roku już 15 razy paliła się sucha trawa, a dopiero zaczyna się okres wypalania łąk. Mała ilość śniegu tej zimy spowodowała, że do zapalenia się trawy od niedopałka lub niepilnowanego ogniska dochodzi zbyt łatwo. W nowy rok w Ustroniu trawa zapaliła się od rzuconej petardy. W pierwszy marcowy weekend interweniowaliśmy 10 razy, również z powodu iskrzących przewodów elektrycznych nad łąkami, bo był to weekend z wichurami – mówi Michał Swoboda.

Trwa właśnie kolejna edycja akcji strażackiej pod hasłem „STOP pożarom traw!”. Ma ona na celu zmniejszenie liczby pożarów traw oraz podniesienie świadomości społeczeństwa w zakresie zagrożeń związanych z podpaleniem nieużytków rolnych. W przekazywaniu tych informacji mieszkańcom pomagają strażacy z jednostek OSP, temat jest poruszany w czasie spotkań z młodzieżą w szkołach oraz podczas wizyt uczniów w Jednostkach Ratowniczo-Gaśniczych w Cieszynie, Skoczowie i Ustroniu.

Rolnicy powinni pamiętać, że mogą narazić się na straty finansowe związane z cofnięciem dopłat z funduszy unijnych. Otrzymując takie dopłaty, są zobowiązani do utrzymania gruntów ziemi w dobrej kulturze rolnej. Wypalanie traw nie mieści się w tej kategorii, więc może skutkować ograniczeniem lub cofnięciem dotacji.

Wypalanie suchej roślinności narusza obowiązujący w naszym kraju porządek prawny. Kodeks wykroczeń przewiduje za to karę aresztu, nagany lub grzywny w wysokości od 20 zł do 5000 zł. W Kodeksie karnym jest natomiast zapis o pozbawieniu wolności od roku do dziesięciu lat, w przypadku sprowadzenia zagrożenia dla życia ludzkiego.

(mark) 


OSZCZĘDZAJ I NIE TRUJ!

Smog, który zimą dusił mieszkańców powiatu cieszyńskiego, nie jest przypisany wyłącznie do tej pory roku. Występuje również latem, a jego główną przyczyną są wówczas samochodowe spaliny. Jak jeździć, aby maksymalnie ograniczyć emisję spalin?

Zacząć wypada od uwagi, że jeśli to możliwe, należy w ogóle ograniczyć używanie samochodu. Jeżeli się da, to do pracy w ładną pogodę można się wybrać pieszo lub rowerem. W trosce o środowisko warto też korzystać z publicznej komunikacji. Dobry pomysł to jeżdżenie do pracy w kilka osób jednym samochodem. Wychodzi nie tylko taniej, ale i lepiej dla środowiska, bo zamiast dwóch czy trzech aut, „kopci” tylko jedno.

A kiedy jedziemy własnym samochodem, należy pamiętać, że zużycie paliwa zależy nie tylko od jakości auta, ale i sposobu naszej jazdy. Sprawa pierwsza to jazda równomierna, w trakcie której unika się gwałtownego przyspieszania czy hamowania. W trosce o ekologię i stan portfela warto więc zawczasu przygotować się na to, co może wydarzyć się na drodze. Przykładowo – im wcześniej zauważy się to, że jadący przed nami samochód hamuje, tym łatwiej uniknąć impulsywnego hamowania.

Ekologiczna i ekonomiczna jazda oznacza nie tylko poruszanie się równym tempem, ale także unikanie zbyt dużych prędkości – większość organizacji zajmujących się ochroną środowiska zaleca maksymalną prędkość sięgającą 120-130 kilometrów na godzinę.

Paliwo oraz środowisko oszczędza się wówczas, gdy jeździ się na tak zwanych małych obrotach silnika. W tym celu wystarczy odpowiednio szybko zmieniać biegi na wyższe. Niemiecki Związek Ochrony Przyrody podaje, że aby ekologicznie jeździć na małych obrotach, należy utrzymać następujące parametry jazdy: przy prędkości 30 km/h włączyć trzeci bieg, przy prędkości 40 km/h – czwarty bieg, a przy prędkości 50 km/h – piąty bieg.

U wielu kierowców pokutuje wciąż stara zasada, w myśl której przed rozpoczęciem jazdy należy rozgrzać silnik. Takie zachowanie jest mocno nieekologiczne, gdyż w większości aut silnik dobrze funkcjonuje także przed jego rozgrzaniem, a podczas rozgrzewania silnika przy stojącym aucie wydziela się więcej spalin niż podczas jazdy. Rozgrzewając auto przed jazdą tak naprawdę doprowadzamy do niepotrzebnego zanieczyszczenia powietrza.

Kiedy szykuje się dłuższy postój, na przykład spowodowany drogowym korkiem czy opuszczonymi szlabanami na kolejowym przejeździe, warto po prostu wyłączyć silnik. Na koniec kilka praktycznych rad. Należy pamiętać o regularnym sprawdzaniu ciśnienia w oponach, gdyż zbyt niskie powoduje wzrost oporu podczas toczenia się kół, a co za tym idzie – większe zużycie paliwa. Tego ostatniego auto będzie potrzebować więcej również wtedy, gdy jest niepotrzebnie obciążone czymś, co ciężkie, a zbędne leży w bagażniku oraz wówczas, gdy ma założony bagażnik dachowy. Kiedy więc nie jest on potrzebny, należy go zdjąć.

(hos)


OGRÓDEK Z RECYKLINGU

O środowisko warto dbać, zaczynając od własnego domu, a konkretniej – kuchni. Podstawą jest tu niemarnowanie jedzenia, a w przypadku warzyw i owoców – mały recykling. Okazuje się bowiem, że cebula czy inne warzywo może stać się zaczątkiem nie tylko kompostownika – o czym pisaliśmy dwa tygodnie temu – ale i… ogródka!

Kiedy po dłuższym czasie zaglądasz do spiżarki, a tam w kącie leży zapomniana cebula, która… bujnie urosła, wystarczy korzonkami w dół wsadzić ją do doniczki. I pyszny szczypior na kanapki gotowy! Okazuje się, że w ten sposób można postąpić ze sporą częścią warzyw. Aby zyskać aromatyczny szczypiorek do pysznych kanapek, można wykorzystać czosnek. Albo najpierw ząbek czosnku moczymy, albo od razu sadzimy w ziemi. Jeśli natomiast z ząbka czosnku zaczyna już wyrastać zielony kiełek, wtedy wystarczy tylko wsadzić go do doniczki (kiełkiem do góry). Z kolei resztki sałaty rzymskiej (głąb) można wsadzić do wody i zaczekać, aż pojawią się korzonki. Później już tylko trzeba zasadzić ją do doniczki, a pyszna sałata prosto z parapetu będzie cieszyć i oczy, i podniebienie. Podobnie można postąpić z porem, cebulką dymką czy selerem naciowym.

Dla bardziej ambitnych wyzwaniem może być hodowla własnego… awokado. Po wyjęciu pestki, należy wbić w nią cztery wykałaczki i zanurzyć w pojemniku z wodą tak, by przykrywała 1/3 pestki. Gdy pojawią się korzonki, szykujemy doniczkę i… cierpliwość. Trochę czasu upłynie, zanim wyrośnie drzewko. Podobnie postąpić można z ananasem, a konkretniej z liściastą końcówką, którą zawsze się wyrzuca. Trzeba tylko tak uciąć tę końcówkę, by zostawić nieco miąższu owocu. Następnie wbijamy wykałaczki i zanurzamy w wodzie, podobnie jak pestkę awokado. Zaznaczyć jednak wypada, że raczej owoc ananasa nam z tego nie wyrośnie. Ale dekoracja na parapecie będzie nietuzinkowa. Całkiem przyjemne w domowej hodowli są cytryny. Tu wystarczą pestki zasadzone w ziemi. Niektórym wyrastają piękne okazy, które latami cieszą oczy…

(tok)


Do druku: pdf