Wydanie nr 44 z dnia 3.11.2023 r.

Zmiany w „Moim Prądzie”: większy budżet i szerszy krąg wnioskodawców

O 450 mln zł zwiększono budżet programu „Mój Prąd”, realizowanego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dla wnioskodawców oznacza to większą szansę na pozyskanie pieniędzy. Ale to nie koniec nowości.

Całkowity budżet piątej edycji programu wynosi 950 mln zł. Ci, którzy otrzymali już dofinansowanie do mikroinstalacji fotowoltaicznych z innych źródeł publicznych, na przykład z programu „Czyste Powietrze” czy programów gminnych, od 20 października mogą też ubiegać się o pieniądze z „Mojego Prądu” na dodatkowe urządzenia, które współpracują z fotowoltaiką.

– Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom rynku i naszych potencjalnych beneficjentów. Budżet „Mojego Prądu” zwiększyliśmy o 450 mln zł, czyli w sumie, w całym programie, który realizowany jest od roku 2019, przeznaczamy już ponad 3 mld zł na rozwój fotowoltaiki w Polsce – powiedział Paweł Mirowski, pełnomocnik premiera ds. programu „Czyste Powietrze” i efektywności energetycznej budynków oraz wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

– Poszerzyliśmy też krąg potencjalnych wnioskodawców o tych, którzy dotychczas korzystając z innych dofinansowań na fotowoltaikę, nie mogli już uzyskać wsparcia z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w ramach „Mojego Prądu”. Teraz mogą wnioskować o dotacje na urządzenia dodatkowe: magazyny energii lub ciepła, pompy ciepła, systemy EMS/HEMS, kolektory słoneczne – tłumaczy Paweł Mirowski. Trwający nabór wniosków w „Moim Prądzie” rozpoczął się w kwietniu i powinien zakończyć się 22 grudnia lub wcześniej – po wyczerpaniu puli pieniędzy przeznaczonych na realizację przedsięwzięcia.

Kto może być beneficjentem „Mojego Prądu”? Przypomnijmy. Mogą to być osoby fizyczne, będące stroną umowy kompleksowej – umowy sprzedaży regulującej kwestie związane z wprowadzeniem do sieci energii elektrycznej wytworzonej w mikroinstalacji. Główny warunek ubiegania się o dofinansowanie to przyłączenie mikroinstalacji PV do sieci elektroenergetycznej i rozliczanie się w systemie net-billing.
Wnioskodawcy mogą liczyć na dotacje do 50 proc. kosztów kwalifikowanych pod warunkiem, że mikroinstalacja fotowoltaiczna została przyłączona i opłacona od 1 lutego 2020 r. Jeżeli wniosek o dofinansowanie obejmuje swoim zakresem tylko mikroinstalację PV, będzie to kwota do 6 tys. zł. Na dodatkowe urządzenia można dostać odpowiednio: do 16 tys. zł na magazyn energii, do 5 tys. zł na magazyn ciepła oraz nawet do 28,5 tys. zł na urządzenie grzewcze. Ta ostatnia kwota waha się w zależności od rodzaju pompy ciepła. Najwyżej dofinansowywane są te o podwyższonej klasie efektywności energetycznej. Ponadto można starać się o kwoty: do 3 tys. zł na systemem zarządzania energią, EMS lub HEMS, a ponadto do 3,5 tys. zł na kolektory słoneczne. Maksymalna dotacja w „Moim Prądzie” może wynieść nawet do 58 tys. zł, na mikroinstalację PV oraz wszystkie elementy dodatkowe. Dla tych, którzy zdecydują się na instalację urządzeń dodatkowych, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przewidział dodatkowy bonus – otrzymają oni na mikroinstalację nie 6 tys. zł, a 7 tys. zł.

Jeśli chodzi o poszerzony krąg odbiorców dofinansowania, zmiana w „Moim Prądzie” dotyczy osób, które otrzymały już dofinansowanie do mikroinstalacji fotowoltaicznej ze środków publicznych, m.in. z programów „Mój Prąd” czy „Czyste Powietrze” lub z programów organizowanych przez jednostki samorządu terytorialnego. 20 października w „Moim Prądzie” otwarły się przed nimi drzwi do dofinansowania na urządzenia dodatkowe w tej samej wysokości, co dla dotychczasowych wnioskodawców programu. Oznacza to, że osoby fizyczne produkujące energię na własne potrzeby, których mikroinstalacja fotowoltaiczna została zgłoszona do przyłączenia do 31 marca 2022 r., czyli w systemie net-metering, ale zmienili system rozliczania na tzw. net-billing, czyli rozliczanie wartościowe, obowiązujący od 1 kwietnia 2022 r., mogą ubiegać się, poza dotacjami na urządzenia dodatkowe, o pieniądze na mikroinstalację PV – do 3 tys. zł. Natomiast w przypadku osób, których mikroinstalacja fotowoltaiczna została zgłoszona do przyłączenia od 1 kwietnia 2022 r., czyli w okresie obwiązywania nowego systemu rozliczeń, tzw. net-billingu, i nie przysługuje im dofinansowanie do mikroinstalacji PV, mogą teraz starać się o dotacje na urządzenia dodatkowe. (kredo)


Wiedza będzie sama wchodzić do głowy!

Teraz nauka nawet bardzo trudnych zagadnień będzie dla nich przyjemnością i prawdziwą przygodą. Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 8 im. Krystyny Bochenek w Skoczowie zyskali nową przestrzeń, w której zgłębiać będą przedmioty przyrodnicze.

W gminie pod Kaplicówką udało się stworzyć kolejną – już piątą – „Zieloną Pracownię”, dofinansowaną z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. W konkursach przez niego organizowanych samorząd pozyskał w sumie 60 tys. zł. „Pracownia Bio(EKO)logiczna” została wyposażona w m.in. interaktywny monitor, zestawy doświadczalne i preparaty oraz szereg nowoczesnych pomocy dydaktycznych, na przykład modeli roślin i zwierząt. Świeżo wyremontowaną klasę wypełniły nowe meble, krzesła i stoliki, a także blat doświadczalny i taborety.

Tematem przewodnim nowej pracowni na Górnym Borze jest woda, a jej wyposażenie, kolorystyka oraz prezentowana roślinność nawiązują do sąsiadującego z placówką parku między stawami. Dyrekcja szkoły liczy na to, że nowe miejsce stanie się bodźcem do rozwijania pasji i talentów uczniów klas IV-VIII, a także w atrakcyjny sposób pomoże im w zdobywaniu wiedzy.
Symbolicznego przecięcia wstęgi dokonał burmistrz miasta Mirosław Sitko w towarzystwie dyrektora „Ósemki”, Jerzego Szendzielarza i szefowej Miejskiego Zarządu Oświaty, Joanny Radwan-Kmiecik. Uczniowie zaserwowali gościom prezentację swoich artystycznych talentów i pokazali możliwości nowej „Zielonej Pracowni”. (kredo)

Wydanie nr 40 z dnia 6.10.2023 r.

 

 

 

Pięć lat programu „Czyste Powietrze”

105 tys. wniosków o dotację w naszym regionie

Mija pięć lat od uruchomienia programu „Czyste Powietrze”, proekologicznej inicjatywy służącej walce ze smogiem oraz poprawie efektywności energetycznej jednorodzinnych budynków mieszkalnych w Polsce. W tym czasie z rządowego programu skorzystało blisko 700 tys. beneficjentów w całym kraju, co daje blisko 18 mld zł na ekologiczne inwestycje. W województwie śląskim złożonych zostało 105 tys. wniosków o dotację na termomodernizację i wymianę kopciuchów.

– Pięć lat programu „Czyste Powietrze” to bardzo dobra okazja do przypomnienia o pomocy finansowej dla wszystkich, którzy chcą się pozbyć starych kopciuchów, przeprowadzić termomodernizację domu jednorodzinnego, zadbać o środowisko, ale również i o własne finanse. Warto zauważyć, że to przekłada się zarówno na oszczędności za ogrzewanie, lepsze warunki życia w ocieplonych domach, jak i daje korzyści zdrowotne, bo emitując mniej pyłów do atmosfery, oddychamy czystszym powietrzem – mówi Paweł Mirowski, wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów ds. programu „Czyste Powietrze” i efektywności energetycznej budynków.
Podsumowanie pięciu lat działalności programu miało miejsce w gminie Miedźna w powiecie pszczyńskim, w której między 2019 a 2022 rokiem, według danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, udało się osiągnąć jedną z największych w Polsce redukcji pyłu PM2,5, głównie za sprawą realizacji inwestycji w ramach programu „Czyste Powietrze”.

– Współpracując ze 144 gminami, podpisaliśmy już około 95 tys. umów na ponad 1,8 mld zł dofinansowania. Bardzo mnie cieszy fakt, że coraz więcej gmin województwa śląskiego osiąga coraz lepsze wyniki jeśli chodzi o jakość powietrza, jak na przykład gmina Goczałkowice, która znajduje się na czele rankingu Gmin Polskiego Alarmu Smogowego – podkreśla Tomasz Bednarek, prezes WFOŚiGW w Katowicach.
Program „Czyste Powietrze”, pod nadzorem Ministerstwa Klimatu i Środowiska, realizowany jest od września 2018 r. przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wraz z szesnastoma funduszami wojewódzkimi. Partnerami są wybrane banki oraz gminy, prowadzące w całej Polsce 2127 punktów konsultacyjno-informacyjnych programu „Czyste Powietrze” (86 proc. wszystkich gmin w Polsce).

– Te gminne punkty konsultacyjno-informacyjne są siłą napędową naszego programu. Beneficjenci mogą tam otrzymać kompleksową pomoc w złożeniu wniosku o dofinansowanie wymiany kopciuchów i termomodernizację domów, mogą też liczyć na wsparcie w rozliczeniu przedsięwzięcia. Finansowanie przez NFOŚiGW działania takich miejsc przyczynia się do skutecznej walki ze smogiem i poprawy efektywności energetycznej jednorodzinnych budynków mieszkalnych – dodaje Paweł Mirowski.

Budżet programu „Czyste Powietrze” na lata 2018-2029 wynosi 103 mld zł. Wnioskodawcy „Czystego Powietrza” mają do dyspozycji trzy poziomy dofinansowania, przy czym im niższe są dochody, tym wyższa dotacja. Najwięcej, bo aż 135 tys. zł dotacji obowiązuje przy miesięcznym dochodzie nie większym niż 1090 lub 1526 zł na osobę (dotyczy odpowiednio gospodarstw wieloosobowych i jednoosobowych), oraz dla tych, którzy mają ustalone prawo do jednej z czterech form zasiłku.

Kolejny próg dochodowy – przy wsparciu do 99 tys. zł – wynosi odpowiednio: 1894 lub 2651 zł. Z kolei do 66 tys. zł mogą dostać wnioskodawcy, których roczny dochód nie przekracza 135 tys. zł. Dodatkowe pieniądze – maksymalnie 1,2 tys. zł – można uzyskać na wykonanie audytu energetycznego.odajmy, że na terenie województwa śląskiego jakość powietrza jest pod stałą kontrolą Uniwersyteckich Laboratoriów Kontroli Atmosfery (ULKA). Od 2016 roku naukowcy i studenci Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach dysponują pierwszym w Polsce napowietrznym laboratorium umieszczonym w koszu załogowego balonu na ogrzane powietrze. Balon wynosi Uniwersyteckie Laboratoria Kontroli Atmosfery na wysokość 4 km. Krąży nad miastami śląskiej metropolii, zbierając kompleksowe dane na temat jakości powietrza, którym oddychają jej mieszkańcy, oraz kierunków przemieszczania się zanieczyszczeń. W projekcie uczestniczą naukowcy wielu dyscyplin: meteorolodzy, klimatolodzy, mineralodzy, biolodzy, fizycy, chemicy i hydrolodzy. (kredo)


Z nietoperzami za pan brat. W Pierśćcu to wiedzą!

Rzadki gatunek nietoperza upodobał sobie stary młyn w Pierśćcu. To tam, w ponad stuletnim zabytkowym obiekcie, zaadaptowanym na dom przez Urszulę i Jana Gawłowskich, mieszka kolonia podkowca małego. Zwisające u stropu ssaki mają się tam bardzo dobrze!

Ze względu na obecność nietypowych lokatorów, stary młyn został objęty ochroną w ramach specjalnego obszaru ochrony siedlisk Natura 2000 Pierściec. Urszula i Jan Gawłowscy od lat opiekują nietoperzami. Ich starania wspiera Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach, która – z uwagi na zagrożenia, z jakimi muszą mierzyć się podkowce małe Rhinolophus hipposideros – planuje przeprowadzić działania z zakresu ochrony czynnej.

– Nietoperze mają tutaj bardzo dobre środowisko – dobry mikroklimat, a ponieważ nasza piwnica jest zrobiona ze skał, mają swoje kryjówki, co im właśnie sprzyja. Nam towarzystwo nietypowych lokatorów przynosi zdecydowanie więcej zalet niż uciążliwości. Plusem jest to, że człowiek ma coś, czego inni nie mają. Coś wartościowego, czego nie może mieć każdy – mówi Urszula Gawłowska. Wraz z mężem nie wyobraża sobie życia bez latających ssaków. – Nietoperze są tu odkąd pamiętam, a mieszkanie wspólnie z takimi towarzyszami jest czymś wyjątkowym – podkreśla mieszkanka Pierśćca. Państwu Gawłowskim najbardziej zależy na zmianie wizerunku nietoperzy w odbiorze społecznym. Swoim przykładem chcą uświadomić lokalnej społeczności, że warto chronić nietoperze, ponieważ stanowią wspólne bogactwo przyrodnicze.

– Zależy mi, żeby zmienił się pogląd odnośnie nietoperzy, bo to są małe, bezbronne i przyjazne zwierzątka, które potrzebują naszej ochrony. Nie szkodzą nam w żaden sposób, a przyczyniają się do zmniejszania ilości owadów w naszym otoczeniu – przekonuje Urszula Gawłowska.
Podkowiec mały występuje wyłącznie na południu Polski, w rejonach górskich i wyżynnych. Należy do najmniejszych krajowych nietoperzy. Najbardziej charakterystyczną cechą podkowca jest narośl w kształcie podkowy, otaczająca nozdrza zwierzęcia, od której wziął swoją nazwę. Nietoperz ten żywi się owadami, głównie komarami i ćmami, ale nie pogardzi też pająkami i innymi bezkręgowcami. Żeruje w pobliżu częściowo odsłoniętych skał, w roślinności nadbrzeżnej górskich potoków oraz bukowych i mieszanych lasach porastających zbocza. Poluje również w pobliżu zabudowań gospodarskich.

Na swoje schronienia podkowce wybierają strychy budynków, które szybko się nagrzewają i długo utrzymują ciepło – dlatego też kolonie rozrodcze tego gatunku najczęściej zasiedlają kościelne poddasza. W zimie hibernują w niedalekich jaskiniach lub piwnicach. Zwierzęta te bardzo przywiązują się do obranych kryjówek, dlatego wracają każdego roku w te same miejsca. Letnie kolonie rozrodcze, takie jak w Pierśćcu, tworzą przede wszystkim samice, gromadzące się w większych grupach już w okresie maja. Podkowce są objęte ścisłą ochroną gatunkową, a na terenie województwa śląskiego są przedmiotem ochrony m.in. w obszarze Natura 2000 Pierściec PLH240022.
Podkowce małe są jednymi z najbardziej narażonych na zmiany w środowisku przedstawicielami chiropterofauny – ogółu nietoperzy. Dlaczego? Bo posiadają ograniczenia w pokonywaniu przestrzeni i wybierają ciasne szczeliny na swoje domy. A to wpływa na dostępność pokarmu oraz dogodnych schronień. Dlatego jest to gatunek wymagający działań z zakresu ochrony czynnej.

– Obecnie trwają prace nad wprowadzeniem nowego planu zadań ochronnych dla tego specjalnego obszaru ochrony siedlisk. Planowane działania uwzględniają głównie zabezpieczenie miejsca schronienia m.in. wzmocnienie podłogi strychu w okresie hibernacji nietoperzy oraz sprzątanie odchodów i wymianę folii paroprzepuszczalnej na strychu budynku dawnego młyna – mówi Przemysław Skrzypiec, zastępca regionalnego dyrektora Ochrony Środowiska w Katowicach i Regionalny Konserwator Przyrody. – Na stan populacji podkowca małego wpływ mają również zmiany w strukturze żerowisk w otoczeniu schronień, czyli wylesianie, wycinanie roślinności nadbrzeżnej i osłaniającej trasy przelotu, intensyfikacja rolnictwa z użyciem szkodliwych dla nietoperzy pestycydów, dlatego istotne jest popularyzowanie i wspieranie wiedzy oraz dobrych praktyk służących zachowaniu środowiska przyjaznego dla życia i rozwoju podkowców – mówi Przemysław Skrzypiec.
Warto podkreślić, że wszystkie gatunki nietoperzy występujące w Polsce objęte są ochroną ścisłą. (kredo)

Wydanie nr 35 z dnia 1.09.2023 r.

Program, który wspiera i pomaga…

Zatrzymać wodę

2 tys. wniosków wpłynęło do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach w ramach kolejnej już edycji programu „Moja woda”. To pokazuje niesłabnące zainteresowanie tą formą dotacji na przeciwdziałanie skutkom suszy.

3 sierpnia, o czym informowaliśmy na naszych łamach, ruszyła trzecia edycja programu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej „Moja Woda”, który ma pomóc w łagodzeniu skutków suszy, a także przeciwdziałać podtopieniom budynków w Polsce. Właściciele domów jednorodzinnych mogą otrzymać nawet 6 tys. zł dotacji na budowę przydomowych instalacji zatrzymujących deszczówkę. Tylko w poprzedniej edycji z programu skorzystało na Śląsku 6 tys. beneficjentów. W tej edycji do WFOŚiGW w Katowicach wpłynęło już 2 tys. wniosków. A czas na ich złożenie upływa dopiero 30 czerwca 2024 roku!

Warto podkreślić, że program ma wiele zalet. Właścicielom lub współwłaścicielom domów jednorodzinnych przekazywane są dofinansowania na instalacje, które pozwalają zatrzymywać deszczówkę w obrębie nieruchomości. Dzięki temu wody opadowe lub roztopowe z posesji nie są odprowadzane poza jej teren np. do kanalizacji sanitarnej lub deszczowej albo do rowów odwadniających czy na sąsiadujące tereny, ulice i place, lecz służą do nawadniania czy podlewania roślin w ogrodach. I tak można uzyskać finansowe wsparcie w wysokości 6 tys. zł, które obejmuje do 80 proc. kosztów kwalifikowanych przedsięwzięcia służącego przydomowej retencji. Pieniądze należy przeznaczyć na zakup komponentów, które są trwałą częścią systemu nawadniania czy innego wykorzystywania wód opadowych oraz na koszty adaptacji elementów już istniejących. – Zainteresowanie poprzednimi edycjami programu w województwie śląskim było ogromne. Przyznaliśmy dotacje ponad 6 tysiącom beneficjentów i wypłaciliśmy blisko 19 mln zł – mówi Tomasz Bednarek (na zdjęciu), prezes WFOŚiGW w Katowicach.
W zakres inwestycji wchodzi zakup, montaż, budowa i uruchomienie instalacji do zbierania wód opadowych, gromadzenia deszczówki w zbiornikach i tzw. oczkach wodnych, retencjonowania w gruncie i na dachach oraz wykorzystywania zebranej wody z pomocą pomp, przewodów, filtrów, zraszaczy i innych urządzeń.

Ogłoszona w 2020 r. pierwsza edycja programu „Moja Woda” cieszyła się ogromną popularnością wśród Polaków. Podobnie było w 2021 r. Pierwszy budżet programu opiewał na 100 mln zł, a na drugą edycję MKiŚ skierowało już ponad 136 mln zł.
Rząd przeznaczył na dwie dotychczasowe edycje programu 236 mln zł. Zrealizowane już inwestycje pozwalają na gromadzenie i zagospodarowanie na terenie prywatnych nieruchomości około 2,5 mln m sześc. wód opadowych (i roztopowych) rocznie. Trzeci nabór sprawi, że wartość ta orientacyjnie może wzrosnąć o kolejne 1,2 mln m sześc. „złapanej” deszczówki, która zostanie wykorzystana przez właścicieli domów jednorodzinnych do wspomagania walki z suszą i lokalnymi podtopieniami.
Celem rządowego programu jest zbudowanie 67,6 tys. przydomowych instalacji retencyjnych, a także zagospodarowanie wody opadowej i roztopowej w ilości 3,38 mln m sześc. rocznie. (klk)


Postaw na elektryka!

Samochód elektryczny ani nie emituje zanieczyszczeń, takich jak tlenki azotu czy węglowodory, ani nie wytwarza dwutlenku węgla. To spora ulga dla klimatu. Nic więc dziwnego, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zaangażował się w promowanie elektromobilności, dając zastrzyk finansowy na ogólnodostępne stacje ładowania.

Samochody elektryczne są obecnie promowane jako jeden z najbardziej zrównoważonych środków transportu. Zeroemisyjne i zaawansowane technologicznie auta wydają się być rozwiązaniem części problemów związanych z zanieczyszczeniem środowiska. Zwłaszcza w miastach i terenach z gęstą zabudową, bowiem jazda elektrykami powoduje, że mieszkańcy nie są zmuszani do wdychania spalin. Poziom smogu, który stanowi bolączkę wielu polskich regionów, ma szansę się obniżyć.
Główna różnica między samochodami spalinowymi a elektrycznymi ma związek z procesem przekształcania energii potencjalnej (zmagazynowanej) w energię kinetyczną (ruch). Samochody spalinowe przechowują energię w postaci chemicznej (paliwo zgromadzone w baku). Uwalniają ją w wyniku reakcji, która zachodzi podczas spalania benzyny, LPG lub oleju napędowego w silniku pojazdu. Z kolei pojazdy elektryczne, choć również magazynują energię chemicznie, uwalniają ją elektrochemicznie. Dzięki zastosowaniu akumulatorów litowo-jonowych może się to odbywać bez spalania, a więc również bez emisji ubocznych produktów, w tym głównie CO2.

Problem jednak, jaki napotykają właściciele samochodów elektrycznych, to konieczność ładowania. I tu z pomocą przychodzi Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dzięki bowiem dotacjom przyznanym przez Fundusz, ma powstawać coraz więcej ogólnodostępnych stacji ładowania. To ważne, bowiem „elektryki” w trasie często muszą mieć możliwość doładowania.
Już wkrótce 33 polskie miasta wzbogacą się o 40 ogólnodostępnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych dzięki dotacji w wysokości 63 mln zł z programu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej „Wsparcie infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych i infrastruktury tankowania wodoru”. Projekt, który zrealizuje Orlen, umożliwi budowę stacji określanych także mianem „wielostanowiskowych HUB-ów ładowania”. Stacje mają zostać zbudowane do końca grudnia 2027 roku w: Krakowie, Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu, Katowicach, Piasecznie, Dreglinie, Nowym Dworze Gdańskim, Wieszowej, Kostomłotach, Zgorzelcu, Kołbaskowie, Lgotcie, Garwolinie, Nowogardzie, Legnicy, Świebodzinie, Myślenicach, Gorzowie Wielkopolskim, Piotrkowie Trybunalskim, Łączynie, Giemzówie, Górze Św. Anny, Wysokiej, Baranowie, Łosicach, Pawlikach, Drwęcku, Kleszczewkowie Ulkowym, Wieniecu, Otłoczynie i Starym Mieście. To z pewnością ułatwi właścicielom „elektryków” podróże po kraju, w tym także mieszkańcom powiatu cieszyńskiego.

Na tym nie koniec. NFOŚIGW przyznał także dofinansowanie na budowę 46 ogólnodostępnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych na terenie stacji paliw należących do sieci Moya. Inwestycje będą realizowane w całym kraju. Finansowy zastrzyk z NFOŚiGW w tym przypadku wyniósł 17 mln zł. Zakończenie projektów zaplanowano już na grudzień 2026 roku. W sumie inwestycja ma kosztować 40 mln zł.
– Dzięki takim projektom przeciwdziałamy degradacji środowiska, a zarazem promujemy ideę „zielonej mobilności” i ochrony klimatu. Chcemy, aby w całej Polsce powstawały kolejne stacje ładowania. Ekologicznym i społecznym efektem projektu Anwim będzie poprawa jakości powietrza oraz zwiększona funkcjonalność użytkowa pojazdów elektrycznych – mówi Artur Michalski, wiceprezes NFOŚiGW. W ramach pierwszego przedsięwzięcia planowana jest budowa 31 ogólnodostępnych stacji ładowania o mocy 120 kW każda, w ramach drugiego 15 ogólnodostępnych stacji ładowania o mocy 180 kW każda. (klk)